Geoblog.pl    mmmw    Podróże    Japonia    Czas na aktywację Japan Rail Pass - Kioto
Zwiń mapę
2015
30
mar

Czas na aktywację Japan Rail Pass - Kioto

 
Japonia
Japonia, Kioto
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12790 km
 
Po kilku dniach w Tokio przyszedł czas na zmianę i rozpoczęcie korzystania z Japan Rail Pass. W planach mieliśmy szybciutką wymianę vouchera na passy, hop do pociągu do Kamakury, zobaczenie posągu Buddy w otoczeniu, tak, zgadliście – wiśni, a potem znowu hop do pociągu i jesteśmy w Kioto. Plan ambitny, chęci duże, gorzej z realizacją, a konkretnie z czekaniem. Na ten sam pomysł co my wpadli chyba wszyscy turyści posiadający vouchery na JRP i takim oto sposobem spędziliśmy około 3 godziny w kolejce (kontrolowanej przez pracowników Japan Rail, a jakżeby mogło być inaczej?;) Gdy już dostaliśmy passy i chcieliśmy zarezerwować miejsca w pociągu do Kioto (Kamakura została już na tym etapie wyeliminowana), mimo sporej częstotliwości (około 3 pociągi na godzinę Tokio-Kioto), nie udało nam się dostać biletów obok siebie, ale stwierdziliśmy, ok, byle już ruszyć. I ruszyliśmy shinkansenem :) Nie tym najszybszym, ale 500 km w 3h też robi wrażenie! Do tego dodajmy punktualność, dokładne oznaczenie na którym peronie, na którym torze i na którym miejscu na peronie należy się ustawić, czystość i uprzejmość i mamy idealny środek transportu. W czasie podróży udało nam się złapać widok Fuji i mimo że kable i małe okienka pociągu stały na przeszkodzie jedno zdjęcie z Fuji jest. W planach mieliśmy trekking na Fuji, jednak jest to możliwe tylko latem. Ot i tak oto mamy kolejny powód do odwiedzenia Japonii :)
Tutaj małe wtrącenie na temat pociągów w Japonii. Nie każdy pociąg to shinkansen, one jeżdżą tylko na dłuższe trasy, zatrzymują się na najważniejszych stacjach (3-4) i są naprawdę kosztowne. Są też zwykłe pociągi, takie jak u nas, ale są one w świetnym stanie wizualnym i technicznym. Japończycy, mimo iż kojarzą się z postępem i zaawansowaną techniką, są niebywale praktyczni, tj. nie zmieniają rzeczy, które funkcjonują dobrze. Wszystko musi być proste, praktyczne, nierzucające się w oczy. I to jest kolejna rzecz, która nam się w Japonii ogromnie spodobała – skromność i umiar.
Ale ad rem! Dojechaliśmy do Kioto i zaopatrzeni w mapki wysłane nam wcześniej przez obsługę Guesthouse Yahata (koszt za 4 noclegi ok 960zł), ruszyliśmy na poszukiwanie autobusu. Oczywiście, mapka była w wersji idiot-friendly, nie sposób się zgubić, nawet gdybyście chcieli:) Yahata to wcześniej był dom, który został przerobiony na taki mały pensjonat. Położony jest wśród innych domów, w spokojnej dzielnicy, ale blisko dworca. Pokój dużo większy niż w Tokio, a zamiast łóżka – futony, na których śpi się rewelacyjnie! Cały czas są na naszej liście rzeczy do kupienia. Polecamy zwłaszcza osobom, które mają małe sypialnie, futony można z łatwością zwinąć i zyskujemy przestrzeń do życia. Jak zauważyliście, i jak wspomniałam na początku, nie zatrzymywaliśmy się w miejscach o wysokim standardzie (Tokio hostel, Kioto mały pensjonat), ale z ręką na sercu muszę powiedzieć, że w mało którym miejscu w Polsce (a w ciągu 2015 byliśmy na 4-5 wyjazdach kilkudniowych w różnych miejscach w naszym kraju) w pensjonatach/hotelach o wyższym standardzie niż te w których byliśmy w Japonii, komfort wypoczynku nocnego był wyższy. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, w Japonii nawet w hostelach są jasno określone reguły, których wszyscy się trzymają. I tak, np. między 22 a 8 rano nie wolno używać pralki, brać prysznica, hałasować w pokoju bądź w jakimkolwiek innym miejscu, jednym słowem – należy szanować innych mieszkańców. I tego nam bardzo brakuje w Polsce, ale to już odrębny temat:)
Wracamy do Kioto. Przyjechaliśmy późnym popołudniem, więc postanowiliśmy zrobić szybki spacer do dzielnicy Gion słynącej z gejszy. To co na mapie wyglądało jak delikatna przebieżka w rzeczywistości wynosiło ok 4km w jedną stronę:) Jakie było nasze wrażenie po przybyciu do starej części Kioto? Trochę jakbyśmy cofnęli się w czasie, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Kioto ma niesamowity klimat, nie wiem czy zdjęcia choć trochę oddają go, mam nadzieję, że tak! I tutaj z góry przepraszam, ale przy świątyniach nie będzie ich nazwy, ponieważ Kioto to świątynia na świątyni. Dosłownie! Jest ich tyle, że zobaczenie wszystkich chyba jest niemożliwe. Największy problem dla nas był taki, że są bardzo do siebie podobne… i po zobaczeniu 3 każda następna wyglądała niemalże identycznie. To co je rozróżniało to ogrody wokół nich (i dla nas najwspanialsza rzecz, bo jak już wspomniałam na architekturze sakralnej nie znamy się, żeby docenić detale).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 21 wpisów21 8 komentarzy8 228 zdjęć228 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.03.2015 - 09.04.2015